Wydaje się, że w Polsce to jeszcze temat „wrażliwy” i nie bardzo potrafimy o nim rozmawiać w sposób normalny. Czasem nawet brakuje nam słów i nie wiemy, jakich używać: miesiączka, okres, menstruacja? A jak wypadnie z torebki podpaska czy tampon, to robi się popłoch i udajemy, że to chusteczka albo że nikt nic nie widział. Na taki stan rzeczy zapewne ma wpływ edukacja, a raczej jej brak. To sprawia, że adaptacja tego tematu w obszarze miejsca pracy bywa trudna, niektórym nawet nie mieszczą się w głowie tzw. babskie fanaberie.
Nikt jednak nie może podważać faktu, że to temat naturalny, a kobiety z doświadczenia wiedzą, że bywa to czas bardzo trudny, gdzie nasza efektywność spada, bo po prostu czujemy się bardzo źle. Pracownik to człowiek i wchodzi do organizacji z całym swoim „jestestwem”. Tym samym menstruacji nie zostawi w domu i powie „poczekaj, popracuje i wrócę do ciebie”.
Nie uważam natomiast, że to temat kontrowersyjny i cieszy mnie, że w przestrzeni miejsca pracy zaczęliśmy o tym mówić. Uważam, że temat należy odczarować, brać pod uwagę fakty. Odczarować oznacza dla mnie poruszać w sposób dojrzały, szukać rozwiązań w zespołach, bez „heheszków” i żartów o „tych dniach”, które są nierzadko upokarzające.
W miejscach pracy, gdzie wartością, nie tylko deklarowaną, jest zdrowie i dobrostan pracowników, a kadra kierownicza wyróżnia się wysoką inteligencją emocjonalną, łatwiej będzie taki temat oswoić, wprowadzić do rozmów o efektywności, produktywności. W zespołach i organizacjach, gdzie panuje zaufanie i wysoka odpowiedzialność pracowników za zadanie, nie będzie to „kłopot”, ponieważ zespół, który jest współodpowiedzialny, znajduje rozwiązania, typu elastyczność, praca zdalna itp. W organizacjach o „patriarchalnym rysie” pewnie komunikacja w temacie menstruacji, wrażliwości na kobiece potrzeby będzie trudniejsza.
Jakie korzyści może dać firmie otwarte podejście do menstruacji? Czy to wpływa na samopoczucie pracowników? Czy to buduje zaufanie? Jaki to może mieć wpływ na działanie/efektywność zespołów?
W organizacjach, w których na poważnie myśli się o efektywności człowieka, biorąc pod uwagę holistyczne podejście, można liczyć na wiele korzyści. Moim zdaniem otwarte podejście do tematu menstruacji, wrażliwość na potrzeby kobiet oraz „odczarowanie” tematu będzie sprzyjać zwiększaniu poczucia bezpieczeństwa w miejscu pracy. Potrzeba bezpieczeństwa to podstawowa potrzeba człowieka. Bezpieczne i przyjazne miejsce pracy może się przekładać na większą lojalność i zaangażowanie w pracę, w myśl zasady wzajemności: „dziś potrzebuję odpocząć i to dla mojej firmy jest OK, więc jutro, pojutrze nadrobię”. Bezpieczne warunki pracy, otwarta, oparta na zaufaniu rozmowa z zespołem, przełożonym buduje dobre relacje, które są jak kapitał społeczny w miejscu pracy i przekładają się na efektywność całego zespołu. Oczywiście znaczenie ma kontekst: dojrzałość zespołu, wysoki poziom odpowiedzialności i współzależności każdego członka zespołu, wspierająca kultura organizacyjna, empatyczny i partnerski styl kierowania.
Możemy mówić o takich praktycznych działaniach jak np. dostęp do środków higieny w toaletach, na takiej samej zasadzie jak do papieru toaletowego, albo urlopy menstruacyjne – jak wprowadzać takie zmiany skutecznie? Jakie działania, także w sferze komunikacji, mogą sprzyjać normalizacji tematu miesiączki w miejscu pracy?
W przestrzeni społecznej pojawiło się ostatnio sporo akcji dotyczących oswajania tematu menstruacji. W wielu restauracjach, kawiarniach, miejscach pracy w toaletach pojawiły się dostępne darmowe środki higieny, akcja fundacji „Różowa skrzyneczka”, dzięki której przede wszystkim w szkołach dostępne są podpaski, tampony i inne środki higieny, ma już spory zasięg. Pojawienie się tych akcesoriów na otwartej przestrzeni publicznej to dobry krok, by w sposób normalny o tym mówić i przestać postrzegać temat miesiączki jako tabu. Poza tym jest to przyczynek do edukacji i poszerzania świadomości np. ekologicznej w temacie menstruacji. Temat urlopów menstruacyjnych też nie jest nowy, np. w Japonii, przynajmniej w teorii, jest od wielu lat.
Z kolei jeśli chodzi o kontekst biznesowy, to temat złożony, trzeba na niego spojrzeć wielopłaszczyznowo, nie u wszystkich może budzić entuzjazm.. Pamiętajmy jednak, że menstruacja to nie wybór, tylko fizjologia, dotyczy ponad połowy społeczeństwa, więc wydaje się, że nie można patrzeć np. na taki rodzaj urlopu jak na benefit, ale raczej w kategorii wyrównywania szans. Jednocześnie mamy różne rodzaje pracy, różne organizacje, różne kultury organizacyjne. Przychodzi np. obawa, że niektórzy pracodawcy będą niechętnie zatrudniać kobiety, a to zmniejsza szanse na rynku pracy. A to nie byłoby dobre. Podnoszą się głosy dotyczące tego, a co z tymi, którzy regularnie mają migreny i inne dolegliwości. Jednocześnie są przykłady firm, które wprowadziły takie rozwiązania i zyskały na tym, budując tym samym dobre miejsca pracy, które przekładają się na efektywność.
Zdecydowanie uważam, że temat menstruacji przede wszystkim wymaga rzetelnej edukacji, a to da nam podstawy do dojrzałej dyskusji w miejscach pracy korelując go z efektywnością pracownic i całej organizacji.
Dr Katarzyna Kulig-Moskwa, kierownik Zespołu Zarządzania Zasobami Ludzkimi w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu.
Opracowanie: AZ
Tekst został opublikowany na gazetaprawna.pl 7 kwietnia 2022 r.