Miesiączka nie może wywoływać zażenowania

7 czerwca odbędzie się w Senacie publiczna debata na temat ubóstwa menstruacyjnego. Parlament Europejski rok temu wezwał kraje UE do zapewnienia bezpłatnych środków higieny wszystkim, którzy tego potrzebują. Ustawowe rozwiązania w tym zakresie wprowadziła Szkocja.

– Przedstawimy diagnozę problemu i rozwiązania z innych krajów. Nie wykluczam, że konkluzją dyskusji będzie decyzja o inicjatywie ustawodawczej, być może senackiej, a być może środowiskowej, obywatelskiej – zapowiada posłanka Koalicji Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz, wiceszefowa sejmowej komisji polityki społecznej rodziny, organizatorka debaty.

Szkocka ustawa, która weszła w życie na początku 2021 r., jest bardzo szeroka. Zobowiązuje lokalne władze do tego, by stworzyły swoim mieszkańcom dostęp do bezpłatnych podpasek i tamponów. W praktyce są one np. dystrybuowane w szkołach, na uczelniach oraz miejscach publicznych. Roczny szacowany koszt to 24 mln funtów. Ustawa określa podstawowe reguły – dostęp ma być powszechny, bez ograniczeń związanych z wiekiem, płcią, dochodem i bez żadnych systemów rejestracji czy weryfikacji, kto korzysta z darmowych środków higieny. „Umożliwienie dostępu wszystkim sprawi, że kobiety, dziewczynki i osoby transpłciowe nie będą finansowo karane za to, że menstruują. W ten sposób rozwiązujemy problem ubóstwa menstruacyjnego, minimalizując jednocześnie ewentualną stygmatyzację, która może dotknąć osoby otrzymujące bezpłatne produkty” – napisano w uzasadnieniu do ustawy.

Jej uchwalenie poprzedził dwuletni program dystrybucji darmowych podpasek i tamponów w szkockich szkołach i na uczelniach. To rozwiązanie funkcjonuje również w pozostałych częściach Wielkiej Brytanii, a także w innych krajach, np. we Francji czy Hiszpanii. W szkole dobrze bowiem widać nie tylko skalę ubóstwa menstruacyjnego (np. w badaniu Young Scot, szkockiej organizacji wspierającej młodzież, co czwarta uczennica/studentka przyznała, że nie stać jej na produkty menstruacyjne), lec także jego skutki – ubóstwo i wykluczenie menstruacyjne to powód regularnych nieobecności w szkole, a to nie pozostaje bez wpływu na edukacyjne szanse dziewczynek.

W Polsce ten problem zaczęła rozwiązywać oddolnie Okresowa Koalicja – zrzeszenie organizacji zajmujących się tematem menstruacji. Działająca w jej ramach Różowa Skrzyneczka zachęca szkoły do montowania pojemników z bezpłatnymi podpaskami i tamponami. Obecnie działa 5 tys. różowych skrzyneczek, w większości utrzymywanych z pieniędzy organizacji pozarządowych, a czasem – samorządowych. Resort edukacji pytany w zeszłym roku przez senatorkę PO Barbarę Borys-Damięcką o wsparcie dla tej inicjatywy odpowiedział, że to autonomiczna decyzja szkół.

Marzena Okła-Drewnowicz podkreśla, że akcja została dobrze przyjęta, dlatego być może ewentualna inicjatywa w pierwszej kolejności będzie dotyczyć właśnie szkół. – Młodzi ludzie potrafią jasno artykułować swoje poglądy i zabiegać o to, co jest dla nich ważne. Podpaska czy tampon powinny być taką samą normą jak mydło i papier toaletowy – mówi.

Potrzeby zapewne są większe niż obecny zasięg różowych skrzyneczek – mamy ok. 20 tys. szkół podstawowych i ponadpodstawowych, ale skala ubóstwa menstruacyjnego nie jest badana. Danych nie zbiera odpowiadający za sprawy społeczne resort (obecnie to Ministerstwo Rodziny), co przyznał wiceminister Stanisław Szwed, odpowiadając w kwietniu 2021 r. na interpelację poselską. „Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej nie gromadzi danych statystycznych na temat problemu «ubóstwa menstruacyjnego». Dodatkowo samo pojęcie «ubóstwa menstruacyjnego» nie zostało dotychczas w sposób jednoznaczny i uzgodniony zdefiniowane w powszechnie obowiązujących dokumentach” – czytamy w odpowiedzi.

Taką próbę podjął jednak Parlament Europejski w rezolucji z czerwca 2021 r. (dotyczącej zdrowia i praw seksualnych oraz reprodukcyjnych). Oszacował, że jedna na dziesięć kobiet w Europie ma problem z dostępem do środków higieny w czasie menstruacji. Wskazał skutki ubóstwa menstruacyjnego: absencja w szkole, absencja w pracy, ryzyko dla zdrowia. Powiązał to zjawisko z tabu i wstydem wokół miesiączki. Brak wiedzy (to m.in. efekt braku rzetelnej edukacji) prowadzi nie tylko do niechęci zajmowania się tematem ubóstwa menstruacyjnego, lecz także negatywnie odbija się na zdrowiu, np. skutkuje lekceważeniem bólu miesiączkowego, opóźnia diagnozę endometriozy – jednej z głównych przyczyn niepłodności.

– W XXI w. miesiączka nie może wywoływać zażenowania – podkreśla Marzena Okła-Drewnowicz. – Nawet jeśli teraz nie uda nam się wprowadzić kompleksowego rozwiązania prawnego, to samo pojawienie się inicjatywy zwiększy świadomość problemu, wielu ludzi styka się z nim, ale nawet nie umie go nazwać, więc i nie reaguje.

W rządowym Krajowym Programie Działań na rzecz Równego Traktowania na lata 2022-2030 (ostatnia dostępna wersja to projekt z 8 listopada 2021 r.) kwestia ubóstwa menstruacyjnego pojawia się tylko raz. „Następne z kolei niepokojące oblicze ubóstwa to jego feminizacja, czyli częstsze występowanie biedy wśród kobiet niż mężczyzn. To także większe statystyczne prawdopodobieństwo, że kobiety i dziewczęta doświadczą ubóstwa w cyklu ich życia, oraz specyficzna odmiana ubóstwa, która dotyka wyłącznie lub głównie kobiet. Przykładem może być ubóstwo matek samodzielnie wychowujących dzieci czy ubóstwo menstruacyjne, skutkujące niedostępnością dla części kobiet i dziewcząt środków higienicznych. Również dostęp do zdrowia reprodukcyjnego kobiet ograniczony jest przez ubóstwo” – brzmi ten fragment. AZ

Tekst został opublikowany na biznes.gazetaprawna.pl  19 maja 2022 r.